W plecaku noszę:
- mniej więcej 1/4 rolki papieru toaletowego, bo jest wielofunkcyjny i bardziej wydajny niż chusteczki, ale cała rolka jest mimo wszystko za duża;
- gumki do włosów DUŻO, bo cały czas zapominam, czy mam i dokładam nowe;
- pióro Kaweco aktualnie fioletowe ze złotą stalówką i tuszem „summer purple”;
- nieduży notes z miękką okładką w pieski, w którym piszę nad Bugiem, w pociągu w drodze do Wawy i na kawie w starbucksie, gdy akurat jestem w Wawie;
- piórnik z pieskiem, a w nim zapasowe naboje do pióra Kaweco i dwa kolorowe długopisy bic crystal 1,6mm (różowy i fioletowy) jakby wszystkie naboje się wypisały i (kolejne) gumki do włosów;
- butelkę na wodę z pieskami;
- dużo worków na kupy, luzem, w rolkach i w etui z wizerunkiem sMalców (yep, mam takie);
- pierścionek z malachitem, bo zdjęłam go kiedyś do mycia rąk i wciąż zapominam wyjąć;
- dwie kleszczołapki
- nitkę do zębów, bo najgorzej jak po jedzeniu zieleniny coś utkwi miedzy zębami;
- pomadkę ochronną blistex;
- mały, czerwony scyzoryk, z nożykiem, nożyczkami, pęsetką, pilniczkiem i wykałaczką;
- żel do dezynfekcji rąk (chyba przeterminowany) i wielorazową maseczkę (wciąż);
Kiedyś w plecaku nosiłam:
- magnetyczną kartę wejściową do budynku Komendy Głównej Policji na Puławskiej zaczepioną na granatowej smyczy z logo policji;
- warszawską kartę miejską, której nigdy nie mogłam znaleźć, gdy spieszyłam się na metro;
- tusz do rzęs nyx, fluid revlona, błyszczyk do ust wibo i jakis sypki puder, bo mój makijaż nigdy nie trwał w idealnym stanie do końca roboty
- bibułki matujące, bo jak wyżej
- czasem rajstopy na zmianę na wszelki wypadek;
- składaną parasolkę z h&m
- aktualnie czytaną książkę do metra i autobusu
- sałatkę na drugie śniadanie i drożdżówkę wymiennie z jabłkiem albo budyniem
A jeszcze wcześniej to wszystko nosiłam w torebce, bo wydawało mi się, że dorosłość i etat to torebka, która wiecznie spadała mi z ramienia, gdy pędziłam z pracy na metro, z metra na autobus i z autobusu do domu, do Lu.
To tekst, który napisałam na ćwiczenie o tytule „Czuły dotyk” z 30-dniowego treningu kreatywnego pisania Pisz Odważnie. Nie sądziłam, że poprowadzi mnie w tym kierunku.
0 komentarzy