Gdy miałam naście lat i nosiłam dzwony, zielone martensy i skórzaną kurtkę przerobioną ze starego płaszcza mojej mamy, paliłam mentolowe fajki.
Na osiemnastkach, na barbakanie, na koncertach Kultu i wieczorami na plaży w Jastrzębiej Górze. Paliłam, bo to było takie straszenie rockowe, niezgodne z regułami i pasowało do picia półsłodkiej Sofii prosto z butelki.
I pamiętam jak kiedyś razem z koleżanką paliłyśmy te nasze mentolowe fajki siedząc na ławce miedzy blokami, w pobliżu wciśniętego miedzy bloki kościoła. I przechodził obok nas ksiądz. Młody ksiądz, taki z ledwie sypiącym się wąsem. I ów niewiele starszy od nas mężczyzna w czarnej sutannie powiedział do nas wtedy takie słowa:
„Przed wojną tylko kurwa paliła papierosy przed kościołem.”
Nie zliczę ile razy słyszałam jak mam się zachowywać i czego powinnam kategorycznie nie robić tylko dlatego, że jesteś KOBIETĄ. W ilu pudełkach i z jakim napisem mnie zamykano, ile ram miało ograniczać moje spojrzenie na świat i ile reguł krępowało moje myśli.
I założę się, że Twoje też.
Słyszałaś, że chłopiec, który ciągnie Cię za włosy „tylko tak niezdarnie wyraża swoją sympatię.
„Że lepiej mówić „jestem niedysponowana”, niż „mam okres”, o ile w ogóle musisz o „tych dniach” wspominać publicznie.
Że włóczenie się do późna poza domem jest niebezpieczne.
Że zakładając bluzkę z dużym dekoltem i krótką sukienkę „sama się o to prosiłaś”.
Że masz się szanować i „oszczędzać dla tego jedynego” i nie siadać na rogu stołu, bo zostaniesz „starą panną.
„Że szef, który nazywa Cię „żabcią” nie ma nic złego na myśli. Że jesteś arogancka i pyskata, a nie pewna siebie i przebojowa.
Że co prawda odniosłaś sukces, ale poświęciłaś życie rodzinne dla kariery.
Że za dużo przeklinasz, za głośno się śmiejesz, a za mało uśmiechasz.
DOŚĆ.
W świecie zdominowanym przez mężczyzn, którzy myślą, że mogą nam mówić jak mamy żyć coraz głośniej mówimy DOŚĆ.
I nie przestaniemy.
Zmiana dzieje się TERAZ.
0 komentarzy